5 miesięcy przed planowanym terminem został oddany do ruchu fragment trasy S8 z Opaczy do Janek. Odcinek ten, o długości ok. 5,8 km, pozwoli na ominięcie zakorkowanych Janek i Raszyna kierowcom udającym się w stronę Wrocławia i Katowic. Inwestycja powstała w ramach kontraktu na przebudowę drogi S8 na odcinku z Opaczy do Paszkowa (11 km). Zgodnie z kontraktem, inwestycja obejmuje również budowę ok. 2,5 km łącznika do skrzyżowania z drogą wojewódzką 721, całe przedsięwzięcie ma zostać zrealizowane do końca tego roku.
Oddanie pierwszego fragmentu drogi na 5 miesięcy przed planowanym terminem to zasługa przede wszystkim wysokich standardów zarządzania kontraktem, w tym szybkiego podejmowania decyzji i wsparcia ze strony inwestora na etapie uzyskiwania decyzji administracyjnych w celu usprawnienia procesu. Decyzję udostępnienia kierowcom fragmentu trasy, pozwalającej ominąć Janki, należy przyjąć z zadowoleniem, gdyż usprawni i przyspieszy wyjazd z Warszawy w kierunku południowym. Kierowcom jadącym w kierunku Wrocławia i Katowic umożliwi uniknięcie przejazdu przez Janki i Raszyn. Znacznie zmaleje również ruch na Alei Krakowskiej, która będzie najdogodniejszą drogą wyjazdową w kierunku Krakowa. Inwestycja zasadniczo wpłynie na skrócenie czasu podróży, przede wszystkim w miejscu przejazdu przez Raszyn, gdzie obecnie natężenie ruchu sięga ok. 61 tys. pojazdów na dobę i więcej pojazdów po prostu tam się nie zmieści. Budowa tego odcinka drogi ekspresowej S8 przyczyni się również do znaczącego zwiększenia bezpieczeństwa uczestników ruchu.
0 Komentarze
Tak, Cyceron wypowiadając tytułowe słowa (Co za czasy! Co za obyczaje!) Nie przewidział zupełnie do czego je wykorzystamy. A słowa te nasuneły mi się, gdy przeczytałem (Pojazdy z antywirusem i firewallem... to już się dzieje.)
Tytuł jest o tym co przewidywałem pisząc wielokrotnie na różnych łamach o daremności karania. Nie wysokość kary powstrzymuje od popełnienia wykroczeń czy przestępstw tylko jej nieuchronność. O tym zapomnieli wszyscy zwolennicy ostrego karania piratów drogowych. Już w tydzień po wprowadzeniu zaostrzonych kar (za +50km/h w terenie zabudowanym) rozlegały się triumfalne doniesienia o stopniu zmniejszenia zagrożenia na drogach. Tymczasem mija miesiąc i jak się okazuje efekt, zmniejszenia wykroczeń słabnie. Można powiedzieć nawet, że patrząc na efekty pierwszego tygodnia ilość łamiących prawo w pewnym sensie się zwiększyła a wpływ jaki podobno miało mieć to prawo na ilość wypadków, okazał się iluzoryczny. Po pierwszym tygodniu podano że ilość złapanych "po pijaku" kierowców zmniejszyła się o 1500 osób. Po miesiącu jest to już tylko 800 osób, Czyli mówiąc wprost w ciągu ostatnich trzech tygodni ilość złapanych zwiększyła się o 700 osób w stosunku do roku ubiegłego. Podobnie ma się ze statystyką wypadków. Po uwzględnieniu spadku ilości wypadków w pierwszym tygodniu po wprowadzeniu przepisów w pozostałych trzech tygodniach ilość wypadków wróciła do normy...
I tyle o wpływie zaostrzenia przepisów na bezpieczeństwo jazdy! Prędkość zabija, to z całą pewnością prawda. Ale jak każda złożona sprawa nie jest tak całkiem jednoznaczna jak chcieliby to przedstawiać Ci, którzy w nadmiernej prędkości widzą główne źródło nieszczęść na polskich drogach. Z pewnością jeździmy za szybko i w wielu sytuacjach, gdy nie jest to bezpieczne. Jest jednak cała masa sytuacji gdy jest dokładnie odwrotnie gdy zbyt mała prędkość zabija. Tymczasem tego problemu się nie zauważa. I rzeczywiście jeszcze kilka lat temu go nie było, bo ilość miejsc, w których zbyt mała prędkość jest niebezpieczna była stosunkowo nieliczna. To jednak się zmieniło. O czym mówię? Mówię o wjazdach na autostradę. Po autostradzie pędzi się 140km/h. Bezpiecznie. Jednakże. ponieważ prędkość zabija (czyż nie?) nasi drogowcy namiętnie umieszczają znak ograniczenie 40/h na drodze, która powinna służyć rozpędzeniu się do prędkości podróżnej. (czy to przypodkiem nie kwalifikuje się jako "stworzenie sytuacji zagrożenia w ruchu lądowym..."?). No a skoro na drodze dojazdowej jest czterdzieści na godziną to na autostradzie ustawiamy znak 100, 90 lub nawet 70 km/h. Wybaczcie ale to jest postawienie sprawy na głowie. Do tego dochodzi prosty fakt, że wielu kierowców nie potrafi prawidłowo włączyć się do ruchu "w tempo". Na porządku dziennym widać więc sytuację gdy pas wjazdowy na autostradę blokuje kierowca, który stara się wjechać na pas ruchu po zatrzymaniu pojazdu... zgroza! Nie prędkość zabija ale różnica prędkości Warto to sobie i innym uzmysłowić śmiertelnie groźna jest duża różnica prędkości. Gdy dobijemy do tyłu pojazdu, gdy różnica wynosi 10 km/h to szkody, o ile będą, będą minimalne. nawet gdy w trakcie takiego zdarzenia jedziemy 140 km/h. Ale gdy różnica wynosi 140 km/h... kaplica. Walczmy więc z bezsensownym ograniczaniem prędkości w miejscach, w których na całym świecie uczy się kierowców - jedź szybko. W Niemczech oblewa się egzamin na prawo jazdy, gdy wjedziemy na autostradę (element obowiązkowy egzaminu) z prędkością mniejszą niż 80 km/h. U nas ustawia się ograniczenie. Kto ma rację? Spójrzcie na statystyki wypadków. Inny komentarz nie jest potrzebny.
Autor jest właścicielem giełdy oferującej ładunki - eSpedytor.pl W zasadzie można by o tym całe tomy, ale tym razem chciałbym krótko i treściwie. Do napisania tych kilku zdań zmobilizowały mnie dwie informacje, które zamieszczone w serwisie eSpedytor. Pierwsza z nich nosiła tytuł: Rosjanie nielegalnie wchodzą na nasz rynek transportowy Informacja zawiera sugestię, że w coraz większym stopniu nasz rynek jest penetrowany przez znacznie tańszy transport ze wschodu. Informacja jest podana w kontekście nasilonych kontroli ITD wobec zagranicznych przewoźników. Moim zdaniem nie jest to jednak metoda, która pomogłaby nam wygrać z dużo tańszymi Rosjanami. To tylko półśrodki, Jak można walczyć skutecznie z takim procederem pokazała myślę Rumunia (patrz kolejny news: Zwrot podatku za paliwo dla firm z UE ) Tam, zamiast zwracać akcyzę za paliwo rolnikom, zwraca się firmom transportowym, rozumiejąc, że akcyza jest tylko jednym ze źródeł dochodów państwa i jak padną firmy transportowe, to nie będzie ani akcyzy, ani VAT ani CIT. Można powiedzieć wybór należy do nas. W toku dyskusji przy zbliżających się wyborach może by tak wreszcie porozmawiać o równowadze w gospodarce i ujednoliceniu zasad opodatkowania wobec wszystkich. A przynajmniej o ich zbliżaniu do siebie. Takim elementem mogłoby być zniesienie akcyzy za paliwo wobec firm transportowych. To nie tylko poprawiłoby konkurencję ale cofnęło nas z drogi odtwarzania socjalizmu, w którym każda firma miała własne środki transportu. Dzieje się tak, bo w gąszczu przepisów i wymagań wobec firm transportowych, przestają one być konkurencją, nawet dla rzadko użytkowanego samochodu w firmie. Tytułowe stopniowanie pochodzi od Marka Twaina, ale jako żywo można je zastosować do danych jakie podano na konferencji prasowej w szpitalu św. Rafała w Krakowie, poświęconej bezpieczeństwu w ruchu drogowym przed długim weekendem. Policjanci podsumowali statystyki odbieranych piratom drogowym praw jazdy - w związku z zaostrzeniem przepisów.Ostrzegali również przed zagrożeniami, jakie niosą ze sobą niezapinanie pasów bezpieczeństwa oraz korzystanie z telefonu komórkowego przez kierowcę podczas jazdy.
Cel szczytny i warto go popierać. Ale jest jedna zasada, nie wolno gadać głupot albo mówiąc brutalnie po prostu kłamać, gdyż wcale nie trzeba tego robić, by uzasadnić wszystkie tezy, które postawiono w czasie konferencji. Jak podała policja przez pierwsze dwa tygodnie od momentu wejścia w życie przepisu dotyczącego zabierania prawa jazdy tym kierowcom, którzy dopuszczą się przekroczenia prędkości w obszarze zabudowanym o ponad 50 km/h (od 18 do 31 maja), dokument ten utraciło aż 1217 kierowców. Te suche dane są wystarczająco porażające by wzbogacać je bałamutnym zdaniem: Sprawne egzekwowanie przepisu przez funkcjonariuszy oraz obawa przed utratą prawa jazdy przez kierowców już zaczęły przekładać się na poprawę bezpieczeństwa. Od momentu wejścia w życie zaostrzonych przepisów (18-31 maja) doszło do 1054 wypadków. To o ponad dwieście mniej niż przez pierwsze dwa tygodnie maja (4-17 maja), kiedy to doszło do 1261 wypadków. Dzięki nowym przepisom o 17 spadła liczba zabitych i wyniosła 72 osoby. Rannych zostało 1256 osób, czyli o 225 mniej niż przed zaostrzeniem przepisów. Dla porównania – w okresie 4-17 maja na polskich drogach życie straciło 89 osób, a 1481 zostało rannych. Największą zmianę widać w danych dotyczących nietrzeźwych kierujących: w okresie 4-17 maja policjanci zatrzymali aż 5108 kierowców „na podwójnym gazie”, a od 18 do 31 maja ich liczba spadła do 3547. To nadal zbyt wiele, jednak o ponad 1500 mniej. Z danych przygotowanych w ramach kampanii społecznej „Nie [przy]dzwoń za kierownicą” wynika, że już prawie co czwarty wypadek drogowy jest skutkiem korzystania z telefonów komórkowych w czasie jazdy. Zaledwie 24% uczestników ruchu korzysta z zestawów głośnomówiących, natomiast aż 65% ankietowanych kierowców przyznaje, że korzysta z telefonów komórkowych w czasie jazdy. To zatrważające statystki. Dlatego też, poprzez tego typu akcje chcemy zmieniać świadomość kierowców i ich poczucie odpowiedzialności za kierownicąmówi Mariusz Sokołowski, Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji. Korzystanie z telefonów komórkowych podczas prowadzenia auta w zdecydowanym stopniu obniża koncentrację i tym samym utrudnia bezpieczne poruszanie się po drodze, co grozi nie tylko prowadzącemu auto oraz pasażerom, ale również innym uczestnikom ruchu drogowego. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że samo zerknięcie na ekran telefonu – chociażby po to by sprawdzić, kto dzwoni – zajmuje kierowcy średnio 5 sekund. Przez ten czas, jadąc z prędkością 80 km/h, pokonuje on odcinek drogi równy boisku piłkarskiemu. Badania przeprowadzone przez organizatora kampanii „Mistrzowie w pasach” pokazują, że na 400 osób skontrolowanych na polskich drogach tylko 10% miało poprawnie zapięte pasy bezpieczeństwa. Obrażenia ciała nie są skutkiem tylko wypadku, ale również nieprawidłowego zapięcia pasówpodkreślił Jacek Zalewski z Krajowego Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Dodał, że zatrważające jest nie tylko to, że rodzice nieprawidłowo zapinają dzieci w fotelikach, ale też to, że źle montują same foteliki w samochodach. Podczas konferencji poruszono też temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym podczas długiego weekendu. Należy się spodziewać częstszych kontroli drogowych. Policjanci będą zwracać uwagę na stan techniczny pojazdów, sposób przewożenia pasażerów oraz czy mają zapięte pasy bezpieczeństwa. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla piratów drogowych łamiących ograniczenia prędkości czy wyprzedzających "na trzeciego". Należy się też spodziewać częstych kontroli stanu trzeźwościpowiedział Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji. Wygląda na to, że jednak tak. W pierwszym kwartale bieżącego roku firma Tesla Motor, absolutny lider rynku samochodów elektrycznych, odnotował, jak zwykle ostatnio, stratę finansową i to sporą, bo 150 mln dolarów. Nie jest to jednak, wbrew pozorom, zła wiadomość. Trzeba ją tylko uzupełnić o trzy informacje.
Wszystko więc wskazuje na to, że Tesla Motor uparcie dąży do stania się motoryzacyjnym gigantem stawiając na konia, którego inni wyśmiewają. Wszystko wskazuje na to, że mu się uda. Nawet jeżeli zapowiedzi powiększenia zasięgu do 1000km w tym roku się nie spełnią (przeczytać o tym można np. w artykule: Czy to już? mamy przełom?). Wiadomość, o tym, że Volvo wymyśliło koleją istotną rzecz dla ciężarówek, w zasadzie nie zdziwiła mnie wcale. Nie dziwi również tych, którzy pamiętają, że to ta szwedzka firma jest autorem takich perełek, jak automatyczna skrzynia biegów, czy przednie niezależne zawieszenie, o podwójnym sprzęgle nie mówiąc. Jednakże w pewien sposób, informacja znaleziona w wiadomościach transportowych była jednak zdumiewająca. Moje zdumienie bieże się z częstego ostatnio zdania: jak to to tego jeszcze nikt nie miał, przecież to oczywiste. Tak oczywiste, gdy ktoś to poda na tacy. Problem w tym, że na tę tacę włożyło ją Volvo. O co więc chodzi? O pomoc w wygrzebywaniu się wywrotek z błota i śliskich kamieni. Jak wiadomo, wcale nie jest korzystne, gdy napęd na wszystkie osie jest stale włączony, Ponadto nie zapobiega to całkowicie utracie przyczepności problemem jest bowiem proporcja przeniesienia mocy na poszczególne osie. System Szwedów jest sprytny, w sposób inteligentny, dzięki elektronice, decyduje on bowiem kiedy moc przenieść na przednie osie a kiedy na tylne. Dzięki zębatemu sprzęgłu moc przerzucana jest błyskawicznie co powoduje, że ciężarówka nie zdąży się zakopać, gdy już osie, które mają przyczepność wyciągają ją z kłopotów. Pomysł prosty i dlatego genialny. O czym ten tytuł? o korkach kierowanych przez policjantów. Zdarza się czasami, że zamiast świateł zobaczymy policjanta i wtedy tragedia. Jeden wielki galimatias. Samochody mające stać, jadą. Piesi mający iść stoją. Węzeł, który się tworzy na takim skrzyżowaniu jest typowo gordyjski. Miałem okazję ostatnio przyglądać się pracy dwóch, przyznaję świetnie zgranych, policjantów. Powiem szczerze ich cierpliwość była anielska. Ja po 5 minutach tego pandemonium, które wyprawiali kierowcy i piesi byłbym chyba zaczął strzelać z broni służbowej do wszystkiego co się rusza. A wszystko to tak naprawdę przez kompletny brak znajomości zasad kierowania ruchem przez policjanta. W moich czasach nauki jazdy ( ładnych parę lat temu) była to umiejętność podstawowa i tak mi ją wtłuczono do głowy, że nie ma z nią problemów. Jednakże w tej chwili jest to wiedza wykorzystywana incydentalnie i chyba traktowana po macoszemu. Efekty... widać gdy policjant znajdzie się na drodze. Dlatego z przyjemnością przeczytałem tekst o kierowaniu ruchem, podobny w duchu do powyższego, ale uzupełniony o zdjęciowy poradnik - jak sobie z policjantem na skrzyżowaniu poradzić. Polecam wszystkim - przypomnijmy sobie, z pewnością się przyda.
|
O mnie
Sporo lat na karku, sporo doświadczeń, tych dobrych i tych złych. Jeszcze ciągle umiem się cieszyć, jeszcze ciągle mam nowe pomysły. Dawniej
Wrzesień 2017
Kategorie |