Odnotowano pierwszy w świecie przypadek śmiertelnego potrącenia człowieka przez samochód autonomiczny. Winnym jest testowany pojazd należący do Ubera, giganta carsharingu, Więcej na ten temat znajdziesz na blogu transportowym
0 Komentarze
W sumie chyba nie będę powtarzał tego co przeczytałem na tym blogu :Wraca nowe
Jak prawdopodobnie wszyscy wiedzą, prowadzenie działań wojennych bez zapewnienia odpowiedniego zaopatrzenia jest niemożliwe. Za zaopatrzenie jest odpowiedzialny zaś transport. Transport w różnych postaciach: lądowy, kolejowy, wodny morski, wodny rzeczny, powietrzny. Najlepszymi przykładami przegranej wojny przez problemy zaopatrzeniowe jest napoleońska Kampania moskiewska. W trakcie tej kampanii Rosjanie niszczyli łatwo dostępne dla armii francuskiej zapasy, zaś ładunki z państw sprzymierzonych docierały z opóźnieniem, w fatalnym stanie lub w ogóle. Prowadzenie walk bez skutecznie działającego systemu przewożącego zaopatrzenie dla frontu: amunicję, broń, żywność,paliwo i tysiące innych jest niemożliwe nawet dla supermocarstwa, jakim bez wątpienia była III Rzesza. W czasie operacji "Barbarossa" po początkowych sukcesach wojska niemieckie zostały zatrzymane przez rozciągnięty niebotycznie transport oraz przeszkody jak fatalny stan dróg czy mroźna zima, na którą niemieckie transporty z zaopatrzeniem nie były przygotowane i tak niezbędne ładunki nie docierały do miejsca walki. Im nowocześniejsza armia tym rola transportu, a raczej logistyki, jest większa. Już druga wojna światowa udowodniła, że to logistyka odpowiada za zwycięstwo. Późniejsze konflikty zbrojne tylko potwierdziły tę prawdę. Najlepszym przykładem będzie ofensywa w święto Tet, która udowodniła, że amerykańskie wojska (o najlepszej logistyce wśród współczesnych armii) można pokonać, gdy skutecznie przerwać linie zaopatrzenia. Odcięte od statków z zaopatrzeniem oddziały US Army przegrały z kretesem. Dlaczego jestem za samochodem elektrycznym? Po pierwsze, chociaż zyski ekologiczne nie są aż tak duże jak sądzą niektórzy, to jednak istnieją. Jak się oblicza, uwzględniając fakt, że nie cały prąd pochodzi z elektrowni spalinowych oraz że lepiej radzimy sobie z oczyszczaniem spalin w dużych instalacjach, to samochód elektryczny jest odpowiedzialny za emisję mniej niż połowy dwutlenku węgla odpowiadającego mu silnika spalinowego. Także wyprowadzenie dymiących samochodów z centrów miast jest warte zachodu. Po drugie samochód elektryczny jest na początku swojego rozwoju i już dogonił samochód spalinowy przeżywający szczyt swojego rozwoju. Warto więc chyba sprawdzić dokąd nas zaprowadzi jego rozwój. Po trzecie samochód elektryczny może być świetnym narzędziem do obniżenia zużycia ogólnej ilości energii przez człowieka. Bierze się to z faktu, że elektrownie nie pracują przez całą dobę równie efektywnie. Posiadanie gigantycznego rezerwuaru energii w postaci setek tysięcy baterii samochodowych mogłoby to zapotrzebowanie wyrównać, a tym samym zmniejszyć zapotrzebowanie na maksymalną energię dysponowaną (tą w czasie szczytu energetycznego). Wreszcie po czwarte, samochód elektryczny mógłby nadać jakiś sens produkcji energii w małych "elektrowniach" wiatrowych czy fotowoltaicznych, Nie zastąpią one energetyki zawodowej, ale sprawią, że pozyskiwanie w ten sposób energii będzie miało głębszy sens niż obecnie- gdy np. elektrownie wiatrowe produkują energię wtedy gdy i tak jest jej nadmiar (np. w nocy) lub nie dostarczają energii, gdy jest potrzebna (dni bezwietrzne). Po piąte.... może wystarczy. Da się powiedzieć jeszcze wiele drobnych zysków z samochodu elektrycznego. Pamiętajmy jednak, że faktycznie nie jest to tak ewidentnie oczywiste, że elektryczny już jest lepszy. Ale z pewnością będzie! Jak donosi artykuł Woda - klucz do poprawy wydajności silnika. BMW zamierz wykorzystać w swoich samochodach pomysł rodem z II wojny Światowej: dodawanie do cylindrów odrobiny wody. Jak wskazują doświadczenia wojenne poprawia to parametry spalania. Dawniej pomysł został zarzucony, gdyż skracał żywotność silnika. Jednakże nowe technologie i materiały pozwalają, zdaniem BMW, ominąć ten problem pozostawiając same plusy. ZObaczymy!
Komisja Europejska (KE) nakryła nielegalny kartel producentów ciężarówek i nałożyła na nich najwyższą w historii karę w wysokościłącznej prawie 3 mld euro. Ukarani producenci 14 lat temu zawiązali zmowę cenową, która trwała (oficjalnie) do 2011 i łamała unijne zasady konkurencji. Zmowa dotyczyła utrzymania odpowiednio wysokiego poziomu cen. Firmy dogadywały się również w kwestii czasu wprowadzania w swoich modelach nowoczesnych technologii, dzięki którym pojazdy spełniały normy emisji zanieczyszczeń
W kartelu były niemieckie koncerny MAN i Daimler, francuskie Renault, szwedzkie Volvo, holenderski DAF i włoskie Iveco. Najwyższą karę będzie musiał zapłacić niemiecki koncern Daimlera - prawie miliard euro, Obronną ręką ze sprawy wyszedł MAN, producent ciężarówek należący do koncernu Volkswagen, który jako świadek koronny rozpoczął aferę. Nieco niższą karę zapłaci holenderski koncern DAF - 753 mln euro. Francusko-szwedzki koncern Volvo/Renault musi zapłacić 670 mln.zaś włoski koncern Iveco – 495 mln. Firmy muszę zapłacić te kary w ciągu trzech miesięcy.Nie zakończono jeszcze postępowania przeciwko producentowi ciężarówek Scania, ponieważ odmawia on pójścia na ugodę. Sankcje za zmowę cenową są ogromne -najwyższe w całej historii Unii Europejskiej. Komisja Europejska dała wyraźnie do zrozumienia, że tego typu porozumienia nigdy nie będą akceptowane. Jednocześnie KE przypomniała, że klienci poszkodowani wskutek zmowy cenowej mogą na własną rękę występować o zadośćuczynienie na drodze sądowej. Pieniądze z kar wpływają do budżetu Unii Europejskiej redukując płatności krajów członkowskich.y edytować. W kwietniu. inspektorzy ITD patrolujący drogę wojewódzką nr 986 nieoznakowanym pojazdem służbowym zatrzymali do kontroli zespół pojazdów składający się z ciągnika samochodowego oraz naczepy – cysterny. Pojazdami tymi przewoźnik słowacki wykonywał przejazd powrotny po dostarczeniu do miejscowości Mielec towarów niebezpiecznych. Kontrolowany kierowca okazał inspektorowi dokument, z którego wynikało, że ostatnim ładunkiem nie były towary niebezpieczne. Jednak dokładna weryfikacja okazanych przez kierowcę dokumentów i danych odbiorcy towaru wykazały, że pojazdem tym dostarczono w dniu 08.04.2016 r. do odbiorcy z Mielca towar niebezpieczny o numerze UN 2209 klasy 8 formaldehyd w roztworze. Potwierdzone to zostało drugim okazanym przez kierowcę dokumentem CMR. Pojazd nie był oznakowany tablicami i nalepkami wymaganymi stosownie do przepisów umowy europejskiej dotyczącej międzynarodowego przewozu drogowego towarów niebezpiecznych (ADR). Kontrolowane pojazdy nie posiadały świadectw dopuszczenia do przewozu towarów niebezpiecznych. Kierujący nie posiadał instrukcji pisemnej zgodnej z ADR, elementów wyposażenia osobistego wymaganych przy przewozie towarów niebezpiecznych oraz gaśnic. Ponadto okazany dokument przewozowy nie zawierał wymaganego wpisu potwierdzającego przejazd pustym nieoczyszczonym pojazdem cysterną. W związku ze stwierdzonymi naruszeniami z ustawy o transporcie drogowym oraz szeregu naruszeń wynikających z ustawy o przewozie towarów niebezpiecznych zostało wszczęte postępowanie administracyjne, w którego wyniku mogą zostać na przewoźnika nałożone kary pieniężne w łącznej wysokości 16050 złotych. A dlaczego głupota? Bo następnego dnia miał przewozić mleko.... Pod koniec marca 2016 r. w okolicach miejscowości Świdry inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Białymstoku wytypowali do zatrzymania pojazd dostawczy, który według nawet pobieżnych oględzin wyglądał na przeładowany. Po dokonaniu ważenia pojazdu wrażenie inspektorów potwierdziło się. Okazało się, że rzeczywista masa pojazdu wynosi 8200 kg przy czym dopuszczalna masa według danych w dowodzie rejestracyjnym oznaczona była na 3500 kg, a dopuszczalna ładowność to 590 kg Oznacza to, że ładowność została przekroczona prawie ośmiokrotnie. Kierowcę pojazdu ukarano mandatem karnym w wysokości 500 zł. Niestety ale w tym dniu nie był to jedyny przypadek tak rażących przekroczeń. Dwa kolejne zatrzymane do kontroli pojazdy również były przeciążone. Dopuszczalna masa całkowita pierwszego została przekroczona o 3,5 t, tj. pojazd ważył 7 ton, a zmierzona masa trzeciego w tym dniu busa to 5 ton. Kierowcy zostali ukarani mandatami karnymi w wysokości 500 zł i 300 zł. Pojazdy ze względu na brak możliwości przeładunku zostały skierowane na parking strzeżony.
Informacja WITD w Białymstoku Spadająca ilość zleceń transportowych na przewóz ładunków oraz wzrastające zadłużenie branży były przez kilka ostatnich miesięcy poważnym problemem. Dość powiedzieć, że kryzys związany był z embargiem rosyjskim na polską żywność oraz tzw. pętlą zadłużenia, której ostatnią ofiarą był transport.
Co więc się takiego zmieniło, ze przewożenie ładunków wraca do łask? Dwie istotne kwestie. Po pierwsze Polska, będąca od 2013 największą potęgą europejską w dziedzinie transportu międzynarodowego (25% obrotu!), potrafiła stosunkowo szybko przejść z transportów na wschód na transporty na zachód Europy (W czym oczywiście pomaga poprawiająca się w Unii koniunktura). Po drugie dar taniejącej ropy naftowej. Jeżeli pomyślimy, że nawet ponad 50% kosztów to paliwo zrozumiemy dlaczego olej napędowy tańszy o 15% istotnie wpływa na bilans firm transportowych. Oczywiście nie są to jedyne przesłanki następującej poprawy. W drugim rzędzie widzimy takie zjawiska, jak chętniejsze korzystanie z narzędzi windykacji (jak giełdy faktur) czy zwiększona efektywność pozyskiwania ładunków (ta ostatnia zwłaszcza w przewozach krajowych gra istotna rolę). Są więc powody by wierzyć, że i tym razem transport wyjdzie obronną ręką z kłopotów. Miejmy na to nadzieję, bo chory transport to chora cała reszta gospodarki. Autor jest właścicielem giełdy ładunków espedytor.pl Wymyślił napad, teraz posiedzi W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze policji w polskich Słubicach otrzymali zgłoszenie dotyczące przewróconej ciężarówki niedaleko granicy z Niemcami. Po przybyciu na miejsce policjanci znaleźli w rowie samochód ciężarowy z przyczepą. Z relacji 35 letniego kierowcy wynikało, że na parkingu w Niemczech napadli na niego 4 nieznani sprawcy, następnie wywieźli do lasu i pobili. Mężczyzna twierdził również, że nie pamięta jak znalazł się w Polsce i dlaczego jego samochód się przewrócił.
Policja jednak powątpiewała w wersję kierowcy. Mężczyzna przyznał się w końcu, że wymyślił całą historię, aby uniknąć odpowiedzialności. W rzeczywistości zasiadł za kierownicę po spożyciu alkoholu, po czym doszło do wypadku drogowego, a następnie mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia. W trakcie postępowania wyjaśniającego okazało się, że w momencie wypadku kierowca miał we krwi 2 promile alkoholu. Mężczyzna został zatrzymany. |
O mnie
Sporo lat na karku, sporo doświadczeń, tych dobrych i tych złych. Jeszcze ciągle umiem się cieszyć, jeszcze ciągle mam nowe pomysły. Dawniej
Wrzesień 2017
Kategorie |